Zaloguj się Załóż konto

Życie z tłumaczem

Artykuł

Życie z tłumaczem

Pisaliśmy już sporo na temat tego, jak wygląda życie tłumacza – jego zmagania, blaski i cienie jego pracy, wyzwania, przed jakimi staje. Tym razem mowa będzie o tych, którzy tłumacza otaczają, czyli o jego bliskich, przyjaciołach i znajomych. Do czego muszą się przyzwyczaić, co ich bawi, a co nuży w codzienności z rodzicem, małżonkiem czy przyjacielem, który jest tłumaczem? Zapraszamy do lektury tekstu o życiu z tłumaczem, czyli...

...z purystą językowym

Jak wiadomo, najważniejszym narzędziem pracy tłumacza jest język. Nic więc dziwnego, że każdy szanujący się lingwista zwraca szczególną uwagę na poprawność językową – nie tylko własną, ale też swojego otoczenia. W związku z tym jeśli członkowi rodziny lub przyjaciowi zdarzy się popełnienie błędu (do tych najbadziej irytujących należą m.in. „wziąść”, „cofać się do tyłu” czy „pierwszy czerwiec”), musi on liczyć się z karcącą uwagą, kąśliwym komentarzem lub wymowną miną. Bliskim, zwłaszcza tym najmłodszym, może się to wydawać męczące, ale nie miejmy tego naszym tłumaczom za złe. W końcu kto ma stać na straży poprawnej polszczyzny jak nie właśnie lingwiści?

...z pracoholikiem

Wielu tłumaczom z pewnością nieobce jest zjawisko klęski urodzaju. Zlecenie goni zlecenie, trudno dotrzymać goniących nas terminów, a na horyzoncie wciąż pojawiają się kolejne oferty, których aż szkoda nie przyjąć. A rodzina i przyjaciele? Cierpliwie (lub mniej cierpliwie) wysłuchują naszych narzekań na brak czasu, próbują napominać, że powinniśmy trochę zwolnić, że praca w weekendy lub siedzenie po nocach nie są dla nas dobre. Nieregularny tryb pracy tłumacza może być męczący dla jego otoczenia. Kiedy inni mają wolne, tłumacz musi pracować, kiedy większość znajomych siedzi w pracy, lingwista może wreszcie pozwolić sobie na chwilę wolnego. Oj, niełatwo umówić się z tłumaczem na kawę lub weekendowy wypad! Za to w nieoczekiwanych sytuacjach losowych tłumacz, który często jest jednocześnie swoim własnym szefem, może rzucić wszystko, żeby jechać z dzieckiem do lekarza lub odebrać znajomego z lotniska. Życie z tłumaczem-freelancerem, pracującym często ponad normę, a równocześnie samodzielnie wyznaczającym sobie godziny pracy, ma oczywiście i plusy, i minusy.

...z tłumaczem-pasjonatem

Na wakacjach, w supermarkecie, w pociągu czy przed telewizorem – tłumacz jest zawsze czujny i nie umknie mu żadne ciekawe słówko czy zwrot. „Hmm, a jak by to było po niemiecku?”, słyszą raz po raz bliscy i znajomi, często w mało oczekiwanych momentach. Czasem próbują pomóc, czasem z nieukrywanym rozbawieniem obserwują męczarnie nieszczęsnego tłumacza, który nie spocznie, dopóki nie przyjdzie mu do głowy odpowiedni ekwiwalent. A kiedy znajomy lub kolega po fachu poprosi go o pomoc lub radę w kwestii tłumaczenia, tłumacz z radością śpieszy na ratunek. Dla lingwisty nie ma przecież nic bardziej pasjonującego niż zagadki językowe!

A jakie są Wasze wrażenia, drodzy Małżonkowie, Przyjaciele i Znajomi tłumaczy? Zachęcamy do dzielenia się własnymi doświadczeniami!

***
Nie masz jeszcze konta w naszym serwisie?
Załóż je za darmo i dodaj swoją ofertę tłumaczeń.

Patrycja Maciejewska
Autor:

Tłumaczka pisemna i ustna języka polskiego, niemieckiego i angielskiego, absolwentka Lingwistyki Stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi własną działalność tłumaczeniową w Wiedniu, gdzie dodatkowo zajmuje się nauczaniem Austriaków języka polskiego.

Dodaj swój komentarz