Zaloguj się Załóż konto

Języki azjatyckie - dlaczego są droższe?

Artykuł

Osoby szukające tłumaczy popularnych języków, takich jak angielski czy niemiecki, mogą liczyć na konkurencyjne ceny. Znalezienie najlepszej oferty nie stanowi problemu. W przypadku języków azjatyckich nie tylko dostępność tłumaczy jest ograniczona, ale także przedział cenowy za ich usługi węższy. Przekład z orientalnych języków jest droższy niż z europejskich. Dlaczego?

Tłumacz języków azjatyckich - wymierający gatunek, a może nowość na rynku?

Pierwszym powodem wyższych cen jest znacznie mniejsza popularność języków azjatyckich. Choć spora część populacji posługuje się jednym z orientalnych języków (chińskim), w naszym kręgu kulturowym wciąż są one rzadkie. Mniej tłumaczy sprawnie używa japońskiego, koreańskiego, wietnamskiego czy nawet chińskiego niż angielskiego, chociaż ta liczba stale rośnie. Słownictwem i gramatyką anglosaską dobrze posługuje się już większość społeczeństwa w Polsce. Na studia filologiczne co roku zapisują się tysiące studentów. W przypadku języków azjatyckich nie tylko osób je studiujących jest mniej, ale także dostępność profilów orientalnych jest ograniczona.

Mniejsza popularność języków azjatyckich automatycznie wpływa na ilość tłumaczy. Znajomość chińskiego czy wietnamskiego to jedno, ale umiejętność przełożenia go na angielski lub polski to już zupełnie inna sprawa. Aby zostać dobrym i godnym zaufania tłumaczem, trzeba mieć wiedzę na temat struktury języka, danego kręgu kulturowego, rozumieć niuanse i wszelkie zagadnienia gramatyczne oraz przede wszystkim ciągle być na bieżąco z językiem. Ten z kolei zmienia się nieustannie. Tłumaczenia z języków azjatyckich są więc droższe, bo wykonujący je tłumacz jest nie tylko jednym z niewielu przedstawicieli swojej profesji, ale też musi pracować ciężej, aby pozostać „na czasie” z językiem, którym się zajmuje.

Języki azjatyckie nie są łatwe

Kolejną kwestią, która sprawia, że cena za tłumaczenia azjatyckie jest wyższa niż w przypadku innych przekładów, jest specyfika samego języka. Każdy choć raz widział pismo chińskie czy japońskie. Tłumacz nie tylko je kojarzy, ale przede wszystkim bardzo dobrze je zna. Zrozumienie ich wymaga ciężkiej pracy i wielu lat nauki. Japoński, chiński czy koreański dla nieobeznanych z tematem są bardzo podobne, a ich systemy pisma to w zasadzie to samo. Jednak nie jest to prawdą. Koreański alfabet to hangul, japońskie znaki to kanji, hiragana i katakana, a w Chinach mamy hanzi. Czy powinno więc dziwić, że tłumacz pochodzący z europejskiego kręgu kulturowego, który przyswaja tysiące ideogramów przez kilka lat studiów, ustala wyższą stawkę za swoją pracę niż tłumacz angielskiego otaczany językiem od najmłodszych lat?

Trudne studia, jeszcze trudniejsza praca

Mniejsza popularność języków azjatyckich w Polsce przekłada się na ograniczony dostęp do materiałów wspierających pracę tłumacza. Do wykonania danego przekładu nie ma wielu narzędzi. Słowniki polsko-chińskie czy polsko-japońskie, a już szczególnie polsko-tajskie, są rzadkością lub nie istnieją. Tłumacz języków azjatyckich musi poświęcić dużo czasu na znalezienie dobrych słowników, nawet tych internetowych oraz pozostałych narzędzi potrzebnych mu w pracy. Większy wysiłek włożony w przekład azjatycki wymaga więc wyższej ceny za gotowy dokument.

Kiedyś wyjątkową trudność sprawiało nie tylko znalezienie studiów oferujących kierunki orientalne, ale także dostanie się na wybraną specjalizację. Automatycznie tłumaczy było mało, a ich usługi były towarem luksusowym. Narzucone wtedy ceny w dużej części pozostały do dziś, choć obecnie pasjonatów, znawców i filologów orientalnych jest więcej. Nadal ukończenie japonistyki, koreanistyki czy sinologii to duże wyzwanie. Zdeterminowani studenci mają możliwość wyjechania na wymianę studencką i poznania ukochanej kultury od środka. Jednak takie wyjazdy są kosztowne i wielu studentów w czasie edukacji obiera inną drogę, język traktując jako dodatek, a w pracy tłumacza to za mało. Trudności, jakie napotykają w czasie edukacji i późniejszej pracy, przekładają się więc na wyższą cenę świadczonych przez nich usług.

Języki poza zasięgiem

O ile w Polsce można bez problemu znaleźć tłumacza chińskiego, japońskiego, koreańskiego czy nawet tajskiego, są też języki, z których tłumaczeń nie wykonamy bezpośrednio z polskiego/na polski i trzeba posiłkować się językiem pośrednim. Wśród nich można wymienić laotański czy birmański. Tekst jest tłumaczony na angielski, a następnie na polski (lub odwrotnie). Oczywiście takie działanie wpływa na cenę, gdyż do pracy angażuje się więcej osób.

Pismo a wycena tłumaczenia

Tłumacze często stosują rozliczenia za stronę rozliczeniową 1800 zzs. W językach azjatyckich stosowanie takiego przelicznika jest trudniejsze, bo specyfika pisma jest inna. Ten sam tekst napisany w języku japońskim z użyciem znaków kanji będzie miał nawet 20% mniej znaków niż w momencie, gdy znaki usuniemy i zastosujemy same sylabariusze. W przypadku tajskiego czy laotańskiego samogłoski czasem nie są zliczane przez programy do liczenia znaków. Tłumacze orientacyjnie wyceniają tłumaczenia, przez co cena jest dużo wyższa niższa za tekst o tej samej objętości w języku europejskim.

Autor: Barbara Szacoń-Wójcik

Tłumaczka japońskiego, wietnamskiego i tajskiego, lektorka języków obcych. Działa w sieci jako @orientalistka_wordpassion

***
Nie masz jeszcze konta w naszym serwisie?
Załóż je za darmo i dodaj swoją ofertę tłumaczeń.

Barbara Szacoń-Wójcik
Autor:

Tłumaczka japońskiego, wietnamskiego i tajskiego, lektorka języków obcych. Działa w sieci jako @orientalistka_wordpassion

Dodaj swój komentarz