Zaloguj się Załóż konto

polski–angielski

Tumaczenie i nagranie

Tomasz Trzciński
03.12.2016
Chcę otrzymywać oferty za całe zlecenie
Tłumaczenia specjalistyczne
małopolskie
5 ofert tłumaczeń
Szanowni Państwo

Mam do zrealizowania następujący projekt. Chcę uruchomić w internecie dwie kampanie crowdfundrisingowe, których celem będzie zbiórka pieniędzy na wydanie dwóch napisanych przeze mnie książek. Pierwsza z nich to książka o problemie głodu na świecie "Zapomniany świat". Druga zaś dotyczy historii rocka chrześcijańskiego i nazywa się "Rock chrześcijański w Polsce i za granicą". Obie książki będą wydane w Polsce i za granicą w wersji anglojęzycznej. Na razie chcę wdrożyć akcje crowdfundrisingowe i zebrać fundusze na ich wydanie.

W związku z tym, będę musiał przygotować profesjonalnie w języku angielskim treść obu kampanii. Do przetłumaczenia będzie też kilka stron www. W sumie zakładam, że może być to około 50 stron przeliczeniowych (po 1800 znaków).

Dodatkowo należy nagrać kilka filmów video (krótkich poniżej 3 minut) opowiadających o kampanii. Te filmy nagram ja, ale ponieważ mój angielski jest obciążony słabym akcentem, poszukuję też osoby, która nagrałaby w sposób językowo poprawny (akcent) kilka krótkich filmów. Osoby która dobrze i naturalnie czuje się przed niewielką kamerą video.

Szukam osoby z Krakowa, lub okolic mającej duże doświadczenie w tłumaczeniach i tłumaczącej bardzo profesjonalnie. (preferowany American English!)

Budżet jest następujący. Tłumaczenie 50 stron przeliczeniowych - 800 zł brutto. Nagranie (to wypad do zakładu fotograficznego) - 500 zł brutto.

W sumie 1300 zł na fakturę. Umowa. Bardzo ważna jest dobra jakość tłumaczenia. Niestety mam różne doświadczenia. Nawet z tłumaczami przysięgłymi (jeden z moich artykułów przetłumaczonych na angielski został odrzucony ze względu na błędy w tłumaczeniu). Jeśli projekt zostanie wykonany profesjonalnie z radością wystawię rekomendację wydawnictwa i powstającej fundacji Hunger Generation.

Pozostaję w szacunku

Tomasz Trzciński

Przykładowy tekst:
Wstęp
Czy problem światowego głodu jest naszym problemem?


Tę książkę chciałbym rozpocząć od pytania postawionego w tytule tego rozdziału. „Czy problem światowego głodu jest naszym problemem?” To pytanie bardzo prowokacyjne. Wielu wrażliwych ludzi odpowie zapewne na nie pozytywnie. Przecież to ludzie, tacy jak my tam, w krajach Trzeciego Świata głodują. Niestety znajdą się również tacy, którzy być może powiedzą: „Nie, to nie jest nasz problem. My tutaj w Europie, czy w Ameryce mamy własne sprawy, jesteśmy przytłoczeni lokalnymi bolączkami, czasami też problemami globalnymi, które na nas oddziaływają. Na przykład takimi, jak problem terroryzmu”.
Jednak w tej książce będę starał się udowodnić, iż problem głodu w Afryce, Ameryce Południowej i Azji jest również naszym problemem. Jest ogromnym problemem współczesnego, rozwiniętego świata. I każdego człowieka, którego stać na codzienną porcję jedzenia.
Większość z nas jest świadoma istnienia problemu głodu na świecie. Na pewno niejednokrotnie widzieliśmy zdjęcia wychudzonych afrykańskich dzieci. Choć bardzo rzadko, ale przedostają się one przez medialny natłok zdominowany przez doraźne spory polityczne i zdjęcia aktorów z Hollywood i znanych sportowców. Jednak mało kto w Europie i Ameryce zdaje sobie sprawę z rzeczywistych rozmiarów tej tragedii. Te liczby są wstrząsające i wygodniej jest o nich nie wiedzieć. Powierzchowna świadomość istnienia problemu głodu jest wygodniejsza dla naszych sumień.
Zatem jakie są rozmiary problemu światowego głodu? Na świecie głoduje 795 milionów ludzi. To niemalże miliard. Dla porównania w samej tylko Europie mieszka 742 miliony osób. Głód jest największym zabójcą na świecie. Co trzy dni w krajach trzeciego świata umiera z głodu tyle osób, ile zginęło w 1945 roku w dwóch atakach nuklearnych na Hiroszimę i Nagasaki. To co się stało wówczas w Japonii do dzisiaj pozostaje zbiorową traumą i porusza sumienia. Ale w krajach głodujących Hiroszima i Nagasaki dzieją się na co dzień. Dlaczego to nas nie porusza ? W biednych regionach świata co 5 sekund z głodu umiera dziecko poniżej 10 roku życia. 1, 2, 3, 4, 5. Gdy przeczytasz tę książkę tych dzieci umrą setki. Pytanie brzmi: co Ty dalej zrobisz ?
Zatem, czy problem głodu jest naszym problemem? Cóż, odpowiedz na to pytanie zależy, przede wszystkim od tego jakim Ty jesteś człowiekiem. Jaki jest Twój system moralny. Jeśli uważasz, iż wszyscy ludzie na świecie mają równe prawa i wszyscy zasługują na równy dostęp do podstawowych dóbr (takich jak woda pitna i pożywienie) to znaczy, że dajesz tym ludziom prawo do istnienia. I być oznacza to, że problem niedożywienia jest także Twoim problemem. Ale to, powracające pytanie, jest pytaniem dużo głębszym. Pytaniem psychologicznym, filozoficznym i teologicznym. To pytanie o ludzką naturę i o granice pomiędzy ludźmi. Nie chodzi tu o granice terytorialne, ale o poczucie współistnienia wszystkich ludzi na świecie. To pytanie o to, czy dzielimy mieszkańców tej planety na naszych i waszych, tych i tamtych - gdzieś daleko. Czy mamy zatem prawo wykluczać z ludzkiej rodziny tych, którzy mieszkają na przykład w Afryce? Z jakiego powodu mają oni pozostawać poza głównym nurtem współczesnego świata? W czym są gorsi? Czego im brakuje? Współczesny, statystyczny Europejczyk i Amerykanin ogromną ilość czasu poświęca na plany dotyczące zakupu nowego telefonu, sukienki, samochodu i różnych innych produktów. To raczej oczywiste, że ci biedni ludzie w krajach Trzeciego Świata nie mają takich „problemów egzystencjalnych”. Po prostu nie stać ich na kolorowe gadżety charakterystyczne dla współczesnej cywilizacji. Ale ich nie stać po prostu na nic. Woda, ziarno, chleb są dla nich towarami luksusowymi. To absolutny szczyt ich pragnień. Oni chcą tylko żyć, zjeść coś, aby w potwornych cierpieniach nie umrzeć z głodu, lub nie skonać z powodu braku wody pitnej.
Widzimy zatem, jak ogromne są dysproporcje, jakie występują na świecie. Ale problem nie leży w ich istnieniu. Problem leży w tym, że my (w Europie, Ameryce, Australii) zostawiliśmy tych ludzi, zapomnieliśmy o nich. Prawda o Trzecim Świecie jest dla nas niewygodna, zbyt abstrakcyjna w swych rozmiarach. Współczesny świat, w tym również świat mediów, w ogóle nie zajmuje się problemem głodu. Pomija zupełnie problem prawie miliarda niedożywionych ludzi. W gruncie rzeczy ta tragedia nie dzieje się bardzo daleko. To zaledwie kilka godzin lotu samolotem z Londynu, czy Paryża.
Zatem na ile możemy nazywać nasz rozwinięty świat światem cywilizowanym? Na naszych uniwersytetach nauczamy etyki i teologii. Wielu z nas postrzega siebie jako dobrych obywateli, szlachetnych ludzi, czasem dobrych chrześcijan. Ale czy my, ludzie bogatego świata, mamy w ogóle prawo tak o sobie myśleć? Dlaczego pozwalamy sobie na masową ślepotę i głuchotę i wolimy nie wiedzieć o największym współczesnym problemie humanitarnym? Problem głodu na świecie jest klęską, która swoimi rozmiarami przekracza wszelkie znane nam klęski i wojny. Druga wojna światowa, tak bardzo obecna w naszej masowej pamięci, jest dla przykładu nieporównywalnie mniejszym nieszczęściem, niż problem głodu na świecie. Do dzisiaj trudno nam o niej zapomnieć, uważamy tę wojnę za najokrutniejszą lekcję w dziejach świata. Ale tam w Afryce dzieją się rzeczy po wielokroć gorsze.
W książce tej będę namawiał Was do działania. Będę namawiał każdą osobę, która czyta tę książkę do podjęcia jakiegoś wysiłku i pomocy ludziom, którzy głodują. Problem głodu na świecie, choć jest tak ogromny, nie może być traktowany, jako problem niemożliwy do rozwiązania. Niestety takie przekonanie funkcjonuje w wielu umysłach. Od lat nie udaje się rozwiniętemu światu osiągnąć znaczącego postępu w walce z głodem. Ale nie oznacza to, iż problemu nie można rozwiązać. Wiele dotychczasowych działań to działania podejmowane przez pasjonatów, szaleńców i odważnych działaczy społecznych. Otwierają oni swoje fundacje, organizują akcje pomocowe. Istnieją też duże organizacje walczące z problemem głodu. Na przykład należące do Organizacji Narodów Zjednoczonych: FAO (Food and Agriculture Organization of the United Nations) i WFP (World Food Program). Wykonują one świetną robotę i zatrudniają zdeterminowanych i zaangażowanych ludzi. Ale kilkanaście większych i tysiące mniejszych organizacji to wciąż za mało.
Tak naprawdę to umysłach ludzi wciąż brakuje decyzji o podjęciu zdecydowanych działań na rzecz głodujących krajów. Działania pomocowe skierowane do ludzi niedożywionych pozostają na marginesie działań współczesnego, rozwiniętego świata. To temat poruszający, budzący wzruszenie, ale praktycznie nieobecny w świadomości ludzi i w przestrzeni medialnej.
Zatem czy problem ten w ogóle można rozwiązać?
To jest możliwe. Koszt jednorazowego „wykarmienia” głodujących na świecie ludzi to zaledwie 30 miliardów dolarów. Dla porównania przemysł perfum w USA jest wart dużo więcej. W samych tylko Włoszech rocznie wyrzuca się jedzenie warte 37 miliardów euro. Zdaniem ekonomisty Jeffrey'a Schachsa, aby rozwiązać problem światowej biedy w ciągu 20 lat, corocznie należałoby wydać 175 miliardów dolarów. Dużo? W samym tylko 2015 roku na zbrojenia wydano na świecie 1,7 biliona USD.
Pytanie, o to czy rozwiązanie problemu głodu jest możliwe, to pytanie o to, kiedy rozwinięty, bogaty świat zechce ten problem rozwiązać. Kiedy w końcu uznamy, że tak dalej być nie może. Kiedy wreszcie nasze sumienia i serca nie wytrzymają. Historia świata zna wiele przykładów, gdy wspólna wola do działania, pozwoliła rozwiązać ogromne problemy społeczne. Przykładem jest problem komunizmu w Europie Wschodniej w XX wieku. Przez wiele dziesiątek lat wydawało się, iż problem ten jest tak ogromny, iż rozwiązanie jego pozostaje poza zasięgiem kogokolwiek. Sytuację pogarszał dodatkowo wyścig zbrojeń i ogromne napięcie polityczno – wojskowe związane z rywalizacją USA i ZSRR. Ale jednak coś się stało! Komunizmu nie pokonali Gorbaczow i Reagan. System ten pokonali normalni, zwykli ludzie. Ich wewnętrzny protest, niezgoda na komunistyczną rzeczywistość i swoiste nagromadzenie „masy krytycznej” doprowadziły do rozlania się na całą Europę Wschodnią przeczucia, że zmiana jest możliwa. Przekonania, że już czas na koniec zimnej wojny. Działać zaczęli tak naprawdę ludzie. To od nich pochodził impuls, wiara i siła do zmiany. W samej tylko Polsce istniało w latach 80-tych XX czterdzieści tysięcy nielegalnych tytułów prasowych inspirujących do działania. Impuls poruszył w Europie Wschodniej miliony ludzi. W momencie kiedy poczuli oni, że nadszedł czas na zmiany, decydenci nie mieli szans na ocalenie starych struktur komunistycznej kontroli nad ludźmi. Być może głodująca Afryka, Ameryka Południowa i Azja potrzebują identycznego impulsu. Woli, decyzji. Przekonania, iż nadszedł już ten czas. Z logistycznego i organizacyjnego punktu widzenia podjęcie skutecznych działań na rzecz Trzeciego Świata jest możliwe. Wymaga to zaangażowania ogromnych środków i dużej ludzkiej energii. Ale w rzeczywistości współczesny świat angażuje każdego roku dużo większe środki, w rozwój potencjału militarnego, czy w podbój kosmosu.
Niestety cierpimy na problem niewiedzy. Z pewnością wiele osób, które czyta tę książkę to osoby wrażliwe, ludzie o wysokich standardach moralnych. Ale, czy w rzeczywistości wiemy cokolwiek konkretnego na temat problemu głodu na świecie. Czy mamy dostęp do medialnych informacji na ten temat? Otóż, nie. Problem światowego głodu został wyparty w naszej codziennej debacie publicznej i medialnej. Często, razem z mediami lamentujemy na losem garstki ludzi dotkniętych jakiś problem społecznym, czy nad losem polityka wykluczonego ze swej partii. To też są oczywiście problemy. Ale czy możemy je porównywać z nieszczęściem umierających z głodu ludzi? Czy istnieje jakakolwiek skala, według której moglibyśmy porównać problem, jakim jest na przykład wyjście z Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii z tragedią Sudanu Południowego? To dwie różne skale problemów. Tego nie da się porównać…
Dlaczego zatem współczesna debata medialna pomija zupełnie problem głodu na świecie? Co złego zrobili ci ludzie, że tak skutecznie wyparliśmy z naszej świadomości problem głodu. Być może problem ten w sposób radykalny ukazuje braki moralne współczesnej kultury i cywilizacji. Być może zbyt ostro wskazuje skutki egoizmu współczesnego, rozwiniętego człowieka. To problem zbyt wstrząsający, zbyt niewygodny. I lepiej o tym zapomnieć i nie mówić. W tej książce wielokrotnie będę używał słowa egoizm. Ale odniosę je przede wszystkim do tych ludzi, którzy rządzą wielkimi korporacjami i wielkimi armiami. Odniosę je też do polityków. Wierzę w to, że wielu tzw. „zwykłych ludzi” znając rozmiary tragedii humanitarnej w krajach Trzeciego Świata nie mogłoby się z tym pogodzić. Dla tych ludzi przede wszystkim piszę tę książkę. Ale moim największym pragnieniem jest to, aby trafiła ona do rąk tych, którzy naprawdę mogą coś uczynić. Którzy mają wpływ na strategiczne decyzje polityczne, finansowe i ekonomiczne. Rozwiązanie problemu głodu na świecie wymaga zaistnienia dwóch procesów. Z jednej strony wzrostu społecznej świadomości w krajach rozwiniętych dotyczącej tego problemu. Pojawienia się wspomnianej masy krytycznej, niezadowolonych ludzi, którzy zaczną naciskać na polityków (których wybierają zresztą w wyborach). Jeśli uznaliśmy, że my tutaj w Europie, lub w Ameryce Północnej jesteśmy ludźmi dojrzałymi, rozwiniętymi i świadomymi. Jeśli uważamy, że stanowimy elitę moralno-intektualną tego świata, nadszedł czas, aby to udowodnić. Drugim procesem, który powinien zaistnieć są konkretne działania polityków i decydentów. Zmiana ich perspektywy i priorytetów. Dotyczy to w dużym stopniu osób odpowiedzialnych za globalne procesy ekonomiczne. To oni w rzeczywistości pociągają za sznurki. I to dla wielu z nich (o czym wkrótce przeczytacie) istnienie problemu głodu jest wygodne.
W dalszej części tej książki przeczytacie Państwo o historycznej odpowiedzialności, jaką ponosi kultura europejska i północnoamerykańska za problem głodu i współczesne dysproporcje ekonomiczne. To nieszczęście rozpoczęło się z chwilą podjęcia w Europie decyzji o podbojach kolonialnych. W XV wieku problem głodu w Afryce i Ameryce Południowej nie istniał. Zawierucha jaką przyniósł ze sobą biały człowiek, spowodowała całkowite zniszczenie lokalnych systemów rolniczych, systemów które były efektywne i samowystarczalne. Problem głodu nie istniał kiedyś na świecie na taką skalę. W gruncie rzeczy został sztucznie wytworzony, przez światową politykę i działania militarne związane z podbojem ludów, których przedstawiciele mieli inny, niż biały kolor skóry. Problem głodu na świecie to w dużym stopniu problem post-kolonialny. Pokłosie podziału ludzkości na lepszych i gorszych. Czy na tym świecie głodują biali?
W tej książce opowiem Państwu o historii problemu głodu, jego współczesnych rozmiarach. To może nie być łatwe. Zetkniemy się z danymi, które są porażające. Dowiemy się, że problem głodu na świecie, to nie lokalny problem tysięcy ludzi żyjących w kilku wioskach, gdzieś tam daleko w Afryce. To problem masowy i globalny. Czas, aby świadomość tego problemu zapukała do naszych drzwi. Pisząc tę książkę będę się starał podawać wiarygodne dane statystyczne, nie będę dramatyzował i przesadzał. Ale to o czym Państwo przeczytacie i tak może być wstrząsające i niewiarygodne. Jednak to będzie jedynie fotografia rzeczywistości, dużo gorsza, niż najokrutniejsze filmy wojenne, czy przesiąknięte przemocą surrealistyczne gry komputerowe. Wychodzę z założenia, iż statystyczny obywatel Europy, Ameryki Północnej i Australii nie ma zielonego pojęcia o skali nieszczęścia, jakim jest problem światowego głodu. Dlatego w tej książce pojawi się wiele faktów i danych.
Ale powiemy też o tym, co my „zwykli ludzie” możemy zrobić. Jak realnie możemy pomóc osobom mieszkającym w krajach trzeciego świata. W gruncie rzeczy jest to możliwe. Każdy z nas, nawet osoba niezamożna jest w stanie skutecznie pomagać osobom mieszkającym w biednych krajach. Dla przykładu koszt miesięczny wykarmienia cierpiącego na niedożywienie dziecka mieszkającego w Afryce, to zaledwie 15 dolarów. To dla nas niewielkie pieniądze. Koszt dobrego obiadu w restauracji. W gruncie rzeczy nawet 2 dolary przekazane od czasu do czasu dla potrzebujących ludzi mają dużą siłę nabywczą i pozwalają zakupić przyzwoitą ilość jedzenia. Zatem każdy z nas może pomagać. W dalszej części tej książki przeczytacie Państwo o tym, co konkretnie możemy robić. Pojawią się tutaj dane organizacji pomocowych i opisy projektów, jakie są obecnie podejmowane na świecie. Niezwykle szlachetną formą pomocy jest adopcja dziecka na odległość. Pozwala ona nie tylko ochronić dzieci przed śmiercią głodową, ale otwiera też szerokie perspektywy na przyszłość. Dzieci objęte programami adopcji na odległość idą z reguły do szkół, uczą się pisać, następnie zdobywają zawód i podejmują pracę. Adopcja to podarowanie drugiemu człowiekowi życia i szans na nową przyszłość. Warto się nad tym zastanowić.
Zatem wróćmy do pytania postawionego w tytule tego rozdziału. „Czy problem głodu na świecie jest w ogóle naszym problemem?”. Sądzę, że jest jednym z naszych głównych problemów. Czy możemy czuć się dobrze, jeśli obok nas, w Afryce na przykład, dzieją się tak okrutne rzeczy. Czy mając do dyspozycji, takie zasoby materialne i finansowe, jakie mamy w Europie i Ameryce Północnej, możemy pozwolić sobie na niedziałanie. Nie wolno nam tego robić. To, iż urodziliśmy się na Starym Kontynencie, w USA, Kanadzie, Australii jest ogromnym darem jaki otrzymaliśmy. Nie mamy problemów z dostępem do żywności i wody, mamy dach nad głową, poruszamy się samochodami i samolotami. Mamy tak wiele... Ale czy ten komfort w jakim przyszło nam żyć nie zobowiązuje? Czy powinniśmy po prostu zacząć się dzielić, dawać tym, którzy nic nie mają. To nie jest ich wina. Ono nie doprowadzili się do tej sytuacji humanitarnej. Są jedynie ofiarami historii i globalnych rozwiązań ekonomicznych. Obok nasz istnieje świat, który umiera i kona. Świat, w którym dzieci już w momencie narodzin są obciążone wadami rozwojowymi spowodowanymi niedożywieniem matki w okresie ciąży. Świat, w którym ludzie, zwłaszcza dzieci, nie tylko masowo umierają, ale nie mają nawet prawa do godnej śmierci. Wielotygodniowe konanie na afrykańskim, czy południowo- amerykańskim słońcu trudno nazwać godnym umieraniem. W Europie zwierzęta w rzeźniach mogą liczyć na dużo bardziej komfortową śmierć!
Ale w Europie i Ameryce posiadamy nie tylko istotne zasoby materialne. Mamy też swoją kulturę, religię, etykę i wzorce życia społecznego. Czy sytuacja, w krajach Trzeciego Świata pozwala nam dalej cieszyć się naszą zaawansowaną mentalnie cywilizacją? Czy czegoś nie przeoczyliśmy? Lubujemy się zapewne w takich słowach, jak transparentność, prawa człowieka, demokracja. Ale co o tym tak naprawdę wiemy, na ile to skutecznie wdrażamy? To mocne słowa, ale uważam, iż współczesny zachodni świat poprzez istnienie takich problemów, jak problem głodu, doświadcza radykalnego upadku moralnego. Utopiliśmy się w materialnej, egoistycznej kulturze nastawionej na zysk materialny, walkę o prestiż i rywalizację. Zbyt mocno skoncentrowaliśmy się na tym co „moje”, „nasze”, „dla mnie”, „przeciwko”. Taka postawa, tak charakterystyczna dla współczesnej zachodniej kultury, to jedno ze źródeł problemu, jakim jest głód na świecie. Tamci ludzie dla wielu pozostają obcy, znajdują się poza obszarem, który określilibyśmy jako, „mój”, „nasz”. Oni nie są „nasi”. Więc po co się nimi przejmować i martwić. „It is not my bussines”.
Ale w książce tej będę się starał dowieść, iż oni są „nasi”. Są obok nas, są częścią ludzkiej rodziny, o którą tak bardzo chcemy dbać. Ich prawo do szczęścia (do życia i do dostępu do żywności) doskonale mieści się w prawach wszystkich ludzi do wolności, równości i braterstwa. Nie możemy ich zostawiać, nie mamy do tego prawa. Zwłaszcza wówczas, gdy postrzegamy siebie, jako ludzi, dobrych, uczciwych, wierzących...

Oferty (5 złożonych ofert)

Załóż konto i dodaj ofertę do zlecenia

Pozostałe oferty

Cena za całość, native speaker, faktura VAT, zapraszam na www.boiseau.eu oraz + 48 725 272 300

Termin: do ustalenia
Oferta cenowa: widoczna dla zleceniodawcy

Data złożenia oferty: 03.11.2016 13:24

Witamy. Serdecznie zapraszamy do skorzystania z naszych usług. Jesteśmy grupą tłumaczy z wieloletnim doświadczeniem. Oferujemy jakość za rozsądną cenę. Zapraszamy do przesłania na nasz e-mail tekstu do wyceny. [e-mail ukryty]

Termin: do ustalenia
Oferta cenowa: widoczna dla zleceniodawcy

Data złożenia oferty: 03.11.2016 13:46
Martina
0 opinii

Witam pana, Moglabym pomoc w tlumaczeniu, z amerykanskiego angielskiego jestem na najwyzszym poziomie testu TOEFL i rozmawiam bez accentu. Prosze sie ze mna skontaktowac w razie zainteresowania.

Termin: do ustalenia
Oferta cenowa: widoczna dla zleceniodawcy

Data złożenia oferty: 03.11.2016 13:48

Dzień dobry, Ostatnie rzeczy, które tłumaczyłem to materiały szkoleniowe dla firmy farmaceutycznej i praca magisterska mojej siostrzenicy (psychologia). Angielskiego uczę od 16 lat (lekcje prywatne), tłumaczę również. Nie jestem tłumaczem przysięgłym. Z wykształcenia muzyk (petrkusja -obecnie nieaktywny), grałem również rocka chrześcijańskiego przez kilka lat. Mój język i akcent można sprawdzić rozmawiając ze mną (Skype - udzielam lekcji, telefon) - określiłbym jako raczej brytyjski, szkolny z wymową raczej amerykańską - do sprawdzenia. Jestem z Lublina ale myślę żę kwestie nagrań można rozwiązać tworząc je iprzesyłając. Jeśli choć trochę Pana zainteresuje sygnał ode mnie, chętnie przetłumaczę fragment tekstu (pół strony?) tytułem próby. Polecam się. Wiktor Merkel, Lublin. tel: 505 755 164

Termin: 30 dni
Oferta cenowa: widoczna dla zleceniodawcy

Data złożenia oferty: 03.11.2016 17:37
E-tlumacz
2 opinie

Witam serdecznie, Z chęcią wykonamy dla Państwa te tłumaczenia. Z poważaniem, E-tlumacz.net

Termin: do ustalenia
Oferta cenowa: widoczna dla zleceniodawcy

Data złożenia oferty: 13.11.2016 14:36
Załóż konto i dodaj ofertę do zlecenia